Spisek kelnerów spowodował jak na razie więcej dymisji w Londynie niż w Warszawie. Podczas kiedy Tusk śmieje się z nas w stylu Barei ("no i co nam zrobicie?!") sprawa wygląda o wiele poważniej w Londynie. Niecenzuralne rozważania Radka Sikorskiego przy butelce francuskiego wina Pomerol wywołały już prawdziwe trzęsienie ziemi w brytyjskim rządzie. Kilka dni temu do dymisji podał się szef brytyjskiego wywiadu MI6:
http://www.goodbye-iti.mpolska24.pl/6538/pierwsza-ofiara-amoku-radka
Wczoraj swoją dymisję oznajmił z kolei szef brytyjskiej dyplomacji William Hague, którego doradca Charles Crawford pisywał Radkowi europejskie przemówienia ("Europa mówi Sikorskim"). Sam Hague też robił co mógł aby ulepić z Radka męża stanu, zabierając go z sobą w podróże służbowe:
http://www.goodbye-iti.mpolska24.pl/6085/trzej-krolowie-w-kiszyniowie
Kilka godzin temu media ogłosiły "niespodziewaną dymisję" Williama Hague:
My się tej "niespodziewanej dymisji" wcale nie dziwimy, tyle przecież czasu i pieniędzy brytyjskich podatników zostało przeznaczonych na ulepienie Radka, a tu proszę nie dość, że Radek nie załapał się na robotę w Brukseli ale do tego jeszcze niecenzuralnie zaatakował przy butelce Pomerola swoich dobroczyńców. Za brak odpowiedniego nadzoru lecą więc głowy w Londynie. W poważnym państwie zasady zobowiazują, nie tak jak w Polsce.
A Jamesa Bonda z mocną głową do wstrząśniętego Martini mamy tylko w filmach.
Na temat: http://johnhelmer.net/?p=11128#more-11128
Czy Radek oskarży Rosjan o dosypanie mu czegoś do wina?