Pendolino nie rozsypuje się tak jak Dreamliner i nie staje w płomieniach tak jak nowe wagony metra w Warszawie. Mknie za to testowo po naszych torach skoku cywilizacyjnego (właśnie zamknięto z powodów technicznych otwartą kilka dni temu „wyremontowaną” linię kolejową do Szklarskiej Poręby). Jak dobrze pójdzie Pendolino będzie pokonywać kiedyś trasę Warszawa-Gdynia ze średnią szybkością 130 km na godzinę, czyli z taką z jaką jeździły pociągi Intercity w latach 90-tych, na gierkowskich torach. Ot, 2.5 miliarda PLN wydane z głową.
Podczas kiedy media śledzą z zachwytem jazdy próbne Pendolino, klątwa faraona Pendolino dosięgła ludzi, którzy zgotowali nam ta kretyńską inwestycję. Nadzorujący minister Nowak wyleciał wraz ze swoim zegarkiem a szef rady nadzorczej PKP, Krzysztof Opawski, który dzielnie nadzorował skok cywilizacyjny PKP od jesieni 2007 roku, umarł kilka dni temu po krótkiej ciężkiej chorobie.
O dokonaniach i chorobie Opawskiego pisaliśmy niedawno:
http://monsieurb.neon24.pl/post/101707,czlowieki-honoru
Nominacja takich speców jak Opawski i Nowak na posady, które pozwalały kontrolować przepływy miliardów PLN w projekty infrastrukturalne, rodzi naturalne pytanie do czego właściwie mieli służyć ci panowie. Oczywiście wiemy, że korupcji w Polsce „nie ma”, skoro antykorupcyjna caryca Julia Pitera już nie zajmuje się dorszami a CBA pozbyło się Mariusza Kamińskiego.
Ci którzy maczali palce w kontrakcie Pendolino zaczynają opuszczać ten świat. Parafrazując słowa Agaty Christie „i nie będzie już nikogo”. Pozwolimy sobie na udzielenie dobrej rady szefowi CBA panu Wojtunikowi, parafrazując słowa znanego księdza poety: „śpieszmy się kontrolować ludzi, tak szybko odchodzą”.
Mały żołnierzyk Opawski odszedł, ale zostali jeszcze inni.
Raz dziesięciu żołnierzyków pyszny obiad zajadało, Nagle jeden się zakrztusił – i dziewięciu pozostało.
Tych dziewięciu żołnierzyków tak wieczorem balowało, że aż rano jeden zaspał – ośmiu tylko pozostało.
Ośmiu dziarskich żołnierzyków po poligonie wędrowało, jeden chciał zostać na zawsze no i właśnie tak też się stało.
Siedmiu żołnierzyków zimą drwa do kominka rąbało, jeden zaciął się siekierą – sześciu tylko pozostało.
Sześciu wkrótce znęcił miodek; gdy go z ula podbierali, pszczoła ukłuła jednego i tylko w piątkę zostali.
Pięciu sprytnych żołnierzyków w prawie robić chce karierę, jeden już przymierzał togę… i zostało tylko czterech.
Czterech dzielnych żołnierzyków raz po morzu żeglowało; wtem wypłynął śledź czerwony, zjadł jednego, trzech zostało.
Trójka miłych żołnierzyków Zoo sobie raz zwiedzała; gdy jednego ścisnął niedźwiedź – Dwójka tylko pozostała.
Dwóch się w słonku wygrzewało pod błękitnym czystym niebem, Ale słońce tak przypiekło, że pozostał tylko jeden.
A ten jeden, ten ostatni tak się przejął dolą srogą, Że aż z żalu się powiesił, i nie było już nikogo.